Przewoskie legendy
Wieś Przewóz ma swoje legendy, które zachowały się w pamięci nielicznych już mieszkańców wsi. Zapamiętał je i opowiedział Ginter Ryborz.
O Jamie
Ludzie musieli więc wydać wojnę wilkom. Najskuteczniejszą bronią okazały się głębokie doły czyli jamy. Kopano je i zakrywano gałęziami. Umieszczano tam przynętę, na przykład martwego zająca. Wilki wpadały w takie jamy i były zabijane. W miejscu, które dziś nazywa się Jama, znajdował się największy dół na wilki.
O utopcach
Dawno, dawno temu, na tutejszych terenach nadodrzańskich, spotkać można było złego ducha, którego mieszkańcy tych ziem, w tym również mieszkańcy Przewozu, nazywali utopcem. Demon ten miał zdolność ukazywania się ludziom pod róznymi postaciami - jako zwierzę lub jako człowiek. Jeżeli przybierał postać człowieka, to jego głównym znakiem rozpoznawczym było końskie kopyto zamiast prawej nogi. Utopiec zamieszkiwał głównie rzeki i ich okolice. Był niezwykle złośliwą istotą o wielkiej skłonności do czynienia zła i wyrządzania krzywdy ludziom. Dokonywał zła w różnych miejscach i na różny sposób. Często zdarzało się, że pozbawiał ludzi życia poprzez ich utopienie w rzece.
W owych dawnych czasach, kiedy to nie było samochodów ani pociągów, a cały transport odbywał się furmankami zaprzężonymi w konie, w nadoddrzańskie okolice Przewozu docierały wozy wiozące sól z Wieliczki. Sól był składowana w leżącej niedaleko Solarni, a stamtąd rozwożona w różne rejony kraju i za granicę. Konie za dnia ciągnące wozy, w nocy pasły się nad wodami, a najczęściej nad Odrą. Podczas takiego nocnego wypasania czuwały straże przy ogniskach. Zdarzało się wówczas, że utopiec ściągał pilnujących koni ludzi nad samą rzekę i tam topił. Znane są również przypadki, kiedy utopiec wszystkie pasące się w nocy konie przemalowywał wapnem na biało tak, iż rano ich właściciele nie byli w stanie ich rozpoznać. Trzeba więc było wszystkie konie myć w rzece, przez co trasporty wyruszały w dalszą drogę z wielkim opóźnieniem, co powodowało kłótnie i wzajemne oskarżenia o złe pilnowanie koni.
Był więc utopiec istotą niezwykle złośliwą, szkodliwą i bardzo nielubianą.
O myłkach
Myłki to również złe duchy, nieprzyjazne ludziom i utrudniające im życie. Ich ulubioną formą szkodzenia ludziom było wyprowadzanie podróżujących ludzi na manowce. Było to możliwe, jeżeli ktoś odbywał podróż wieczorem albo nocą, w ciemnościach. Myłki wydzielały światło w formie krótkich błysków, a podążający za tym światłem ludzie schodzili z właściwej drogi, wpadali do rowu, rzeki lub w inne niebezpieczne miejsce, lub po prostu błądzili chodząć w kółko i nie mogąc trafić do celu podróży.
O jastrzębiu
Było to w czasie wojny, na początku października, pewnego niedzielnego popołudnia. Mój ojciec siedział sobie na brzegu Odry wygrzewając się w ostatnich jeszcze ciepłych promieniach słońca i obserwujac niebo. Zobaczył wtedy jastrzębia krążącego nad Odrą, na zakolu poprzeczki u ujścia starego koryta. W pewnym momencie jastrząb rzucił się w dół i jak strzała strzała pomknął w kierunku zakola, jakby chciał coś złapać. Uderzył w wodę, zniknął pod nią i już nie wypłynął.
Po miesiącu czasu mój dziadek z moim ojcem i jego bratem łowili siecią ryby na zakolu. Gdy zaciągali sieć coraz bliżej brzegu, ryby zaczęły się rzucać w sieci. Wtedy mój ojciec zobaczył dużego szczupaka. Miał około półtora metra długości, a na tym szczupaku siedział przyczepiony do jego grzbietu... jastrząb. Ptak był już bez pierza i skóry. Drapieżnik przeliczył swoje siły i nie dał rady wyciągnąć tak dużej ryby z wody, za to szczupak wciągnął pod wodę jastrzębia, który się utopił.